Przejdź do głównej treści
← Powrót

Sceny z końca świata

Przedstawienie inspirowane poematem T.S. Elliota „Wydrążeni ludzie” z 1925 roku. Tworzy je seria obrazów pokazujących ludzi w sytuacji granicznej. Otaczający ich świat znajduje się w wielorakim kryzysie, obejmującym sferę ekologii, życia społecznego i duchowego. Jawi się jako kraina, w której ograniczone są możliwości autentycznego kontaktu z innymi. Jesteśmy w Strefie Cienia, „między ideą i rzeczywistością, między zamiarem a spełnieniem czynu, między pomysłem a stworzonym dziełem, między impulsem a odwzajemnieniem, między żądzą a spazmem, potencjalnością a byciem, istotą a jej wcieleniem”.
Czy doświadczamy końca znanego nam świata?

„Oto jak kończy się świat
Oto jak kończy się świat
Nie z hukiem ale skomleniem.”
T.S. Elliot Wydrążeni, przekład Antoni Libera

Przestawienie zrealizowane na zaproszenie kuratora festiwalu Rozdroże 2023 w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie
reżyseria: kreacja zespołowa
twórcy i wykonawcy: Agnieszka Musiałowicz, Katarzyna Stefanowicz, Sylwia Hanff (gościnnie), Marek Kowalski, Tomasz Musiałowicz
muzyka: Robert Jędrzejewski
filmy i animacje: Jakub Musiałowicz
scenografia: Tomasz Musiałowicz
światło: Janusz Zabłocki

Wspaniałe, niosące ponadczasowe przesłanie widowisko (to słowo właściwie określa to, co zobaczyłam i usłyszałam). Jesteście nadzwyczajni. Dziękuję (Anita Kaniewska-Prusinowska)

Zespół Teatru Akt zaproponował (…) wielowymiarową (…) opowieść o ludziach znajdujących się w punkcie krytycznym, wypalonych, martwych od środka. (…) bohaterowie wyłaniają się z ciemności, schodzą z metalowych konstrukcji tworzących zarys głównego pola gry.(…) To właśnie oni, balansujący na krawędzi, dosłownie (na metalowej konstrukcji) i w przenośni (w sytuacji kryzysu totalnego), będą nam opowiadać o przeżyciach, traumach, wyzwaniach związanych z końcem świata. Tego realnego, duchowego lub moralnego (…). Bohaterowie próbują tworzyć tutaj własne społeczeństwo czasów upadku, a może nawet już postapokaliptyczne, ubrani w stroje przywodzące na myśl sceny ze „Squid Game” (słynnego serialu Netflix), w którym rywalizuje się w dziecięcych grach o własne życie bądź śmierć. Budują między sobą mury, próbują znaleźć drogę, wdrożyć własną strategię przetrwania. Tempo tych zmian wybucha po pojawieniu się postaci Sybilli/Kasandry – jakiejś symbolicznej wieszczki (…). Ta, w okularach do oglądania rzeczywistości wirtualnej, wygląda jak wszystkowiedząca, jest ich wyrocznią, wyrzutem sumienia. (…)później obserwujemy pędzące zdarzenia, niby obecne, niby z przyszłości, jak jakiś upiorny (…) dance macabre, (…), nierealny, przygnębiający, ukazujący rozpad wszelkich więzi. Wszystkie te niezwykle plastyczne sekwencje, (…) kończą się sceną przypominającą wpadnięcie w obłęd, w której ludzie złapani w pułapkę bez wyjścia, (…) przeżywają krótkie przebudzenie i chcą wręcz wyrwać sobie własnymi rękami mózgi ze swoich głów. (…) To  ich agonia? To już koniec czy dopiero początek? Nie możemy być pewni, bo Teatr Akt zawiesza swój spektakl w pół słowa. (…) Stworzył spektakl mocny, głośny, władający uwagą widza, (…).’’

Sandra Wilk, Mocno, głośno, totalnie.  portal Strona Tańca , 4.10.2023.